CZEŚĆ! Tu Anita,
kreatorka “Media i my” - bloga i warsztatów, gdzie pomagam dzieciom i dorosłym świadomie i odpowiedzialnie korzystać z mediów. Jestem magistrem edukacji medialnej i dziennikarstwa z przygotowaniem pedagogicznym, wieloletnim doświadczeniem pracy w mediach internetowych, a także w szkołach i przedszkolach, certyfikowaną specjalistką profilaktyki uzależnień behawioralnych, prywatnie (i przede wszystkim) mamą trójki małych dzieci.
MOJĄ OFERTĘ EDUKACYJNĄ
I skontaktuj się ze mną w celu ustalenia terminu warsztatów lub indywidualnej sesji edukacyjnej albo zapytaj o szczegóły współpracy.

JAK MOGĘ CI POMÓC?

  • 1
    WARSZTATY
    Nie "pakuję" informacji do głów, raczej inspiruję zabawą: nieważne czy warsztaty są dla przedszkolaków, uczniów, dla nauczycieli, rodziców czy seniorów. Wiem, że motorem do owocnej nauki jest pobudzenie wartości.
    Chcę wiedzieć więcej
  • 2
    INDYWIDUALNA SESJA EDUKACYJNA
    Skorzystaj z pomocy na miarę Twoich potrzeb. Potrzebujesz "korków" z edukacji medialnej dla siebie? A może chcesz zaangażować w wychowanie do mediów swoją rodzinę?
    Chcę poznać szczegóły
  • 3
    WSPÓŁPRACA
    Pragnę wspierać wszelkie inicjatywy związane z krzewieniem edukacji medialnej w Polsce. Biorę udział w konferencjach, wywiadach, piszę artykuły, relacje czy recenzje. Organizujesz wydarzenie? Masz pomysł na współpracę? Skontaktuj się ze mną!
    Chcę wiedzieć więcej

EDUKACJA MEDIALNA NA BLOGU

Najnowsze na blogu

9 powodów, dlaczego telewizor jest dla dzieci lepszy od smartfona

Pomimo popularnych smartfonów i tabletów, okazuje się, że to poczciwy telewizor jest lepszym wyborem dla małych dzieci. Dlaczego TV jest bardziej odpowiednim środkiem rozrywki i edukacji dla najmłodszych, niż smartfon?

Telewizja lepsza od smartfona? Anita Klebanowska

W dobie głośnego ostatnio "Pandoragate" ogromnym plusem jest brak interakcji z twórcami treści, którzy mogą okazać się pedofilami, ale to tylko jedna z wielu zalet telewizora. Jednak zanim wymienię pozostałe, może odwrócę nieco sytuację i podkreślę, że smartfon dany dziecku raz dziennie na ok. pół godziny będzie lepszy niż telewizor z bajkami włączony w tle non stop od rana do wieczora. Bawiące się dzieci, małe dzieci szczególnie, wystawione na ekspozycję bajek - migających obrazów i interesujących dźwięków, przerywają zabawę na rzecz ekranu. Gdy się tym obrazem znudzą lub zmęczą, przechodzą co prawda do kolejnej zabawy, ale o nie do poprzedniej, o której zdążyły już zapomnieć. Dochodzi do dekoncentracji, niepotrzebnego rozproszenia. Pod koniec dnia pojawia się przebodźcowane a w ogólnym rozrachunku mniejszy stopień skupienia.

Czy to nadal artykuł o tym, że telewizor jest pod wieloma względami lepszy od smartfona? Jasne! Chciałam tylko rozprawić się z sytuacją, która ma miejsce w wielu domach, gdzie telewizor jest włączony non stop.

TV vs smartfon

1. Zdrowie oczu. 

Zarówno smartfony, jak i telewizory wpływają na zdrowie oczu, ale to mniejszy ekran bliżej twarzy jest bardziej obciążający dla wzroku. Smartfony używane w bliskiej odległości zmuszają oczy do skupienia na małym ekranie i zmniejszają ruch gałek, co jest mało komfortowe dla oczu w dłuższej perspektywie. Telewizory, które powinny być używane w większej odległości od oczu, pozwalają gałkom ocznym na większą swobodę ruchu. Oczy nie muszą być tak bardzo skupione na jednym punkcie, co zmniejsza ich zmęczenie.

2. Wygibasy.

Włączając dziecku telewizor, zamiast smartfon czy tablet, uwalniamy ręce dzieci - mogą one tańczyć, jednocześnie widząc ekran w jednym stałym miejscu. Wtedy np. ulubiona playlista piosenek z YouTube'a staje się tłem dla innej zabawy, zamiast hipnotyzującą feerią barw i dźwięków. Ponadto czy dziecko ogląda na telewizorze YouTube, Netflix czy bajkę TVP ABC, nie robi tego w pozycji pochylonej nad małym ekranem i zazwyczaj zmienia pozycję oglądania częściej, niż oglądając coś na telefonie.

3. Kontrola.

Telewizja, w przeciwieństwie do smartfona, umożliwia rodzicom większą kontrolę nad tym, co ich dzieci oglądają. Telewizja z założenia pokazuje treści dla dorosłych dopiero po 22 godzinie, poza tym każdy program oznaczony jest znaczkiem informującym, ile widz powinien mieć lat, by móc go oglądać. Telewizor podobnie jak smartfon, oferuje rodzicom narzędzia do ustalania limitów czasu ekranu oraz blokowania nieodpowiednich treści, przy czym prawdopodobieństwo, że dziecko natknie się na takie w telewizji jest dużo niższe niż w Internecie.

4. Telewizora nie nosimy ze sobą.

Smartfon zabieramy ze sobą wszędzie, jest on na wyciągniecie ręki i dzieci o tym wiedzą. Jeśli przyzwyczaimy je do korzystania ze smartfona lub innego urządzenia mobilnego, możemy mieć problem, by powstrzymać ich chęć na telefon w miejscach publicznych (nawet na placu zabaw!), w podróży, podczas wakacji... Natomiast telewizora nie wynosimy na podwórko, dzieci wiedzą, że jest on dostępny tylko w domu.

5. Edukacja.

Dziecięce programy telewizyjne oferują zazwyczaj wysoką wartość dydaktyczną - producenci edukacyjnych programów TV z zasady współpracują z pedagogami. Poziom i treść bajek telewizyjnych jest dostosowywana do potrzeb młodych widzów. Na platformach takich jak YouTube bywa z tym różnie. Niektóre bajki telewizyjne, które odnajdujemy w Internecie są skrócone w pozbawione sensu miksy lub przerabiane w taki sposób, że pojawiają się w nich wulgaryzmy, przemoc a nawet wątki porno. Mimo, iż nie są to wyjątki czy "końce internetów", to pamiętajmy, że w Internecie znajdziemy też mnóstwo atrakcyjnych edukacyjnych treści. Telewizja, w przeciwieństwie do Internetu gdzie można wszystko, nie może po prostu zejść poniżej pewnego poziomu.

6. Więzi rodzinne.

Telewizja może być pretekstem do wspólnego rodzinnego spędzania czasu. Oglądanie ulubionego filmu czy serialu jest okazją do wspólnego komentowania, wspólnych rozmów i budowania więzi. Smartfon najczęściej działa na zasadzie urządzenia jednoosobowego.

7. Mniej rozproszeń.

Włączając aplikację na smartfonie - bajkę, grę, cokolwiek - na ekranie potrafi wyświetlić się propozycja kilku kolejnych "atrakcji". Dla dzieci może to oznaczać wiele rozproszeń i trudności w skoncentrowaniu się na jednej aktywności. Telewizja jest bardziej liniowa, co może pomóc w ograniczeniu ilości bodźców i skoncentrowaniu uwagi na jednym programie. Poza tym, jest większa szansa, że dziecko samo się znudzi oglądaniem, co również uznaję za ogromny plus.


8. Mniejsze ryzyko uzależnienia.

Oba urządzenia mogą być źródłem uzależnienia, jeśli są używane nadmiernie, ale to smartfony pozwalają na bardziej interaktywne korzystanie z treści, co może przyciągać dzieci na dłużej i być dla nich bardziej atrakcyjne. Wiele gier, również tych dla dzieci, wykorzystuje mechanizmy uzależniające behawioralnie. Telewizja jest bardziej pasywna. I tu klamra: 

9. Brak rzeczywistej interakcji.

Oczywiście wiele bajek edukacyjnych zawiera fabułę, w której według scenariusza oczekiwałoby się głośnej odpowiedzi dzieci na zadawane pytania (np. "Blaze i megamaszyny", "Dora i przyjaciele"), ale tak naprawdę pauza na odpowiedź jest dość krótka i brak tam prawdziwej interakcji. W telewizji brak miejsca na taką interakcję, jaką mamy chociażby na YouTube (z twórcami treści i innymi oglądającymi [i tak, wiem że pod treściami dla dzieci wyłączona jest funkcja komentowania]) czy podczas niektórych gier (z innymi graczami). Nigdy nie wiemy kto jest po drugiej stronie, nawet jeśli wydaje się nam, że wiemy - czasami to tylko pewien wyreżyserowany wizerunek Youtubera, czasami avatar online, który offline może okazać się zupełnie innym człowiekiem, w najgorszym wypadku handlarzem dzieci lub pedofilem.

Ale halo, Internet to nie tylko ciemne zakamarki pełne niebezpiecznych typów. Zarówno telewizja, jak i smartfony mogą być użyteczne i edukacyjne, o ile są stosowane z rozwagą, umiarem i pod nadzorem rodziców. Warto ustalać zasady wspólnie z dziećmi i razem egzekwować ich przestrzeganie. 

Wkładając nieco wysiłku, ekrany mogą być wartościowym elementem dzieciństwa. To bez tego wysiłku stają się potencjalnym źródłem problemów w przyszłości.


Ale lepsze VOD czy telewizja tradycyjna?

Usługi telewizji na żądanie (tzw. VOD - Video on Demand) jak Netflix, pozwalają rodzicom na jeszcze większą kontrolę tego, co i kiedy oglądają dzieci - można wybierać programy i filmy zgodne z wiekiem oraz zainteresowaniami dziecka. Płatna telewizja na żądanie chroni też przed niechcianymi reklamami. I wydawałoby się, że nie wynaleziono nic lepszego, ale z drugiej strony taka rozmowa o reklamach i kontakt dziecka z blokiem reklamowym raz na jakiś czas to również doskonała lekcja na przyszłość, natomiast programy telewizyjne nadawane w określonych godzinach (jak wieczorynka na TVP ABC czy inna ulubiona bajka nadawana po obiedzie), mogą pomagać w ustanawianiu rutyny i ograniczaniu czasu spędzanego przed ekranem. Zarówno TV tradycyjna jak i ta na żądanie ma plusy i minusy, dlatego nie uważam by któraś z nich była jedynym słusznym wyborem.

Pamiętajcie też, że Netflix czy Disney+ mogą wymagać od Was bardziej aktywnego monitorowania czasu ekranu niż telewizja tradycyjna. Dlaczego? 

Wasze zarządzenie: "To ostatnia bajka", w przypadku, kiedy koniec odcinka i początek kolejnego nie jest przerwany blokiem reklamowym, ale płynie wartkim strumieniem, jest trudniejsze do zrealizowania. Potrzeba nie lada czujności, by zakręcić ten kran niekończącej się rozrywki w odpowiednim momencie. 

A nie jestem za przerywaniem bajki w połowie lub co gorsza przed zakończeniem - mają one swoją fabułę, przerwanie jej sprawia, że dziecko nie rozumie pełnego kontekstu. Dziecko skupione na danej historii, nagle z niej wyrwane może się na nas nawet zezłościć. I ja się mu nie dziwię. Nie zrobilibyście na jego miejscu tego samego?

Grunt to być konsekwentnym i mieć w zanadrzu wypracowane z dzieckiem analogowe alternatywy, które dziecko uwielbia tak bardzo jak Binga czy Bluey.

Dziki w malinach,
czyli dlaczego zakaz na ekrany nie jest najlepszym rozwiązaniem

Całkowity zakaz na bajki, jako najlepsze rozwiązanie w XXI wieku to mit. Pójdę dalej, nie tylko można, ale należy oswajać dzieci z ekranami, z którymi i tak przyjdzie im się mierzyć, by w starszym wieku nie weszły w ten świat jak przysłowiowe "dziki w maliny". Całkowite pozbawianie przedszkolaków kontaktu z technologią, w czasach kiedy jesteśmy nią otaczani a wspomniane "maliny" pojawią się już w szkole, może być błędem. W starszym wieku, kiedy będą posiadały smartfon - ekran ze wszystkimi możliwymi bajerami na wyciągniecie ręki (!) powinny już wiedzieć m. in., że ekran pożera czas, wiedzieć, co ich interesuje oraz rozwija i gdzie to znaleźć. Dobrze jest po prostu uczyć korzystania z ekranów z zasadami dostosowanymi do każdego etapu rozwoju, obserwując wpływ oglądanych treści (naprawdę istnieją bajki oraz gry niesamowicie pouczające i inspirujące!). By ułatwić (przede wszystkim sobie) tę naukę, najlepiej zacząć od ekranu, do którego dzieci będą miały dystans - nie będą go trzymać, wybierać samodzielnie miniaturek, nie będą korzystać z pilota (kto ma pilot, ten ma władzę) - znowu wygrywa tu telewizor.

Kluczem do sukcesu jest Twoje zaangażowanie w monitorowanie czasu ekranowego i wybieranie treści dostosowanych do wieku dzieci, niezależnie od tego czy jest to bajka na Polsacie przerywana kwadransem reklam czy Disney+, na którym seriale animowane nie mają końca.

To, do czego dzieci mają dziś dostęp stanowi ogromny powód do radości o ile my, rodzice, potrafimy im w tym dobrobycie towarzyszyć. 

Zadaj sobie kilka pytań: Czy jesteś z dzieckiem, kiedy korzysta z ekranów i wiesz, co ogląda? Czy potrafisz dostrzec, jakie potrzeby zaspokaja dzięki temu? Jakie propozycje innych aktywności mu dajesz? Czy uczysz je jak regulować emocje i odpoczywać bez technologii? Jaką masz relację z dzieckiem? I dopiero z tą świadomością decyduj o ekranach w Waszym życiu.